czwartek, kwiecień 25, 2024
wtorek, 24 kwiecień 2012 16:18

Bohaterka Supermatka

A no stało się…emancypacja nas przygniotła. Terapeuci trąbią na alarm: kobiety uginają się pod ciężarem „ własnej, nieprzymuszonej woli bycia najlepszą w rywalizacji z mężczyznami”. Znana amerykańska pisarka Ayelet Walkman pisze wyraźnie w swojej książce „ Zła matka”, że jako kobiety stajemy się niewolnicami stereotypu supermatki, który same uparcie podlewałyśmy przez ostatnie lata.

Potrafimy być najlepsze. Pytanie tylko „ w czym”? Bo, że jesteśmy stworzone do okazywania troski dzieciom, to już wiemy. Potrafimy także bardzo sprawnie sprzątać dom, dbać o piękno otaczającego nas świata. Gotujemy też wybornie.  Teraz jednak nakazałyśmy sobie być także najlepszymi w pracy- najlepiej zarabiać, najlepiej znać się na niuansach wykonywanej profesji, najlepiej prowadzić samochód…no i oczywiście, najlepiej wyglądać, być najlepszą żoną, kochanką… a jak odejdzie mąż, najlepiej poradzić sobie jako samotna matka. Supermatka. Superbohaterka.    

Przypomina to hasło : „kobiety na traktory”. Czyli gubimy świadomie kobiecość, nakładamy kolejne, cebulkowe ubranko roli, jaką sobie narzucamy i ruszamy z motyką na słońce…Nie będziemy się zastanawiali w tym artykule, co mają począć niepotrzebni, wywaleni na kanapę mężczyźni, którym konkurowanie z płcią „ kiedyś słabszą” powoli się nudzi. No i nic dziwnego. Przychodzi szefowa z  pracy w firmowym kostiumie, zrzuca szpilki i torbę, siada ledwo żywa, całuje dzieci i zaczyna….bałagan, lekcje nie odrobione, trzeba samochód spłacić, a za rok to już na pewno kupić nowy, Ty jak zawsze masz wszystko gdzieś, jak Ty w ogóle się ubrałeś, czy wywaliłeś śmieci…czy ja muszę wszystkim się w tym domu zajmować..?! To akurat nie superbohaterka, ale matka Polka, która z dumą i wielką godnością godzi karierę zawodową z rolą żony i matki.

Superbohaterka zaś przekraczając próg domu, zaczyna planować przyjęcie urodzinowe dla córeczki, najlepszy tort, śliczne talerzyki z księżniczkami z najnowszej bajki, następnie szykuje wykwintną kolację dla dzieci, czyta im nowe książeczki, całuje do snu, szykuje kolację przy świecach dla męża, przebiera się w międzyczasie w kusą sukieneczkę i wysokie szpilki, zmieniając  sprawnie rolę mamusi i pani domu w rolę nocnej uwodzicielki i najlepszej kochanki. I tak każdego dnia…role przeplatane najlepszymi wakacjami, najlepszymi ubrankami, plecaczkami, piórniczkami dla dzieci, żeby w szkole się nie wstydziły…. Mama, żeby być najlepszą, musi wszystko.
Tatuś, żeby być pochwalonym społecznie, może po prostu być. Wizyta z dzieckiem na placu zabaw to już wielki krok w kierunku bycia „ tatusiem idealnym”. I niestety, nie są mocno winni temu stanowi rzeczy nasi Panowie. To my, superkobiety nadajemy im specjalistyczną rolę „ mniej robiących, leniwych, dbających tylko o własną przyjemność i interes”.

Kilka lat temu rozmawiałam z kobietą, która jako prawie 50-letnia, bardzo zadbana i atrakcyjna kobieta postanowiła odejść od męża. Zostawić bardzo wysoką pozycję materialną, dotychczasowy status, wszystko, co przez lata budowali. Na moje pytanie: „dlaczego” odparła : „on to by mnie do dowodu wpisał jako swoją własność”. Rozmawiałyśmy długi czas. O latach spędzonych na dyplomatycznych wyjazdach u boku męża, o dwóch dorosłych już synach, o wierności i wolności w związku. Mąż nie zdradził, kochał, ale nie dał jej szansy rozwoju ( tylko czy go wówczas chciała?) A koleżanki ze szkoły, z którymi po wielu latach nawiązała kontakt pytają: „ a co zrobiłaś, czym się zajmowałaś przez te lata” ?. I ona mówi: byłam dobrą mamą, dobrą żoną, zwiedziłam cały świat, było fajnie. Tylko, że ja nic nie zrobiłam sama, dla siebie. Jak to nie- pytałam. Przecież to wspaniałe osiągnięcia. Nie. Zacięła się bardzo. Mąż oznajmił, że nie da rozwodu i że będzie walczył o każdy grosz, bo nic nie zrobił wbrew żonie. Powiedział też coś bardzo cennego z perspektywy spojrzenia kobiety: „Gdybyś Ty mi na początku powiedziała, że chcesz się zawodowo rozwijać, robić karierę, uszanowałbym to, pomógł Ci. Ale Tobie pasowała wygoda i to, że o nic się nie martwisz. Wtedy chwaliłaś się przed koleżankami kilkoma domami na całym świecie, ubraniami od projektantów, samochodami itd. Dzisiaj Ci to nie pasuje. W życiu nie można mieć wszystkiego”. Pani Asia, która odeszła od męża, dzisiaj jest inną kobietą. Zmęczoną codzienną walką o codzienność, walką z mężem, synami, którzy nie rozumieją jej decyzji, przyzwyczajeniem do zmiany statusu w dojrzałym już wieku…

Trzeba dokonać wyboru. Jeżeli chcesz być najlepsza we wszystkim, możesz jakiś czas próbować, na środkach chemicznych. Ale organizm i psychika i tak się zbuntują. Nie warto. Jako kobiety wybierzmy priorytety, a resztę róbmy, ale bez presji. Najważniejsze jest dla mnie bycie matką? Więc mogę oczywiście pracować, ale nie kosztem dzieciaków, mojego wkładu w ich wychowanie, codzienność. Wiadomo, że kiedyś spotkam koleżankę prezesową, która niczym lew ryczy na każdego napotkanego faceta „ przelecisz mnie??”. I jej nowa garsonka, samochód i pozycja nie muszą mnie zawstydzać, bo już dawno dokonałam świadomego wyboru. Ona ma tamto, ja mam co innego.

A wystarczy na początku pomyśleć : Na pewno nie będę najlepsza we wszystkim, czego chcę od życia na pierwszym miejscu? Czy wygoda i luksus za cenę osobistej samorealizacji? Czy może kariera równolegle, kosztem nie posiadania dzieci. Ale wówczas nie należy płakać w wieku 60 lat, widząc każdy wózek, babcię w piaskownicy i szlochać…” poświęciłam posiadanie dzieci dla drogi na szczyt, a na szczycie nie ma nic….”.  

I tym optymistycznym akcentem zakończmy marzenia o byciu superbohaterką, ciesząc się, że możemy być po prostu słabszymi, czasami upadającymi kobietami, które nigdy nie muszą i nie chcą być najlepsze we wszystkim, a już na pewno do możliwości spełnienia i odpoczynku potrzebują pomocy prawdziwego, kochającego mężczyzny. I oby ta potrzeba nie była słabością, ale naszą siłą, która napawa radością i optymizmem.