sobota, maj 04, 2024
wtorek, 04 wrzesień 2012 11:56

Recenzja książki "Księżniczka Burundi" Kjella Erikssona

Mroki skandynawskiego nieba i ludziej duszy przyszło mi odkrywać z mistrzem szwedzkiego kryminału Kjellem Erikssonem. Twórca serii o komisarz Ann Lindell powraca z  „Księżniczką Burundi” czwartym tomem cyklu.

Akcja dzieje się w Uppsali, mroźną i obfitującą w śnieg zimą. Mieszka w niej dwóch braci, John i Lennart Jonsson. John mieszka z żoną i synem, pasjonuje się hodowlą rybek akwariowych. Natomiast Lennart mieszka sam i często popada w konflikty z prawem - obaj są dobrze znani lokalnej policji. Bracia są ze sobą mocno związani emocjonalnie, często spędzają razem czas.

Pewnego dnia John nie wraca do domu. Jego żona, Berit, jest mocno zaniepokojona, bo mąż zawsze, kiedy miał się spóźnić dzwonił z informacją. Czeka cierpliwie, jednak w końcu zgłasza sprawę na policję.
W tym czasie, wczesnym rankiem, w zaspie śniegowej zostaje znalezione ciało mężczyzny, a ślady na jego ciele wskazują na znęcanie się. Policja rozpoznaje Johna Jonssona, znanego im jako Mały John.
Kiedy przekazują informację rodzinie - Berit i jej syn są w ciężkim szoku, a Lennart poprzysięga zemstę na zabójcy brata.

Policja z Uppsali rozpoczyna żmudne śledztwo, w które włącza się również będąca na urlopie macierzyńskim, komisarz Ann Lindell, samotna mama Erika.

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia -  policjanci robią, co w ich mocy, aby wyjaśnić sprawę bestialskiej śmierci Małego Johna.

Księżniczka Burundi” to ciekawe zjawisko wśród kryminałów. Książka, która nastawiona jest bardziej na analizę charakterologiczną, niż ściganie przestępców, zaskakuje czytelników inteligencją i prostotą przekazu.