Jeśli ktokolwiek ma wątpliwości, oto przykłady: dzwoniąc do pogotowia ratunkowego – zanim cokolwiek zgłosimy - musimy odpowiedzieć na stek pytań nie na miejscu, na temat tego, czy jesteśmy ubezpieczeni i gdzie, czy aby na pewno pomoc ma przyjeżdżać – bo może nie, według dyspozytorek pewnie na pogotowie dzwoni się, aby pogadać jak na sexlini – cóż, każdy mierzy swoją miarą. Dla pełnej jasności dodam, że pogotowie ratunkowe, jak wskazuje nazwa, jest od ratowania, a nie od telefonicznego przeciągania rozmów, które mogą zakończyć się tragicznie dla człowieka potrzebującego pomocy.
Tak samo nierzadko łamaniem prawa jest postawa policji – dzwoniąc pod numer 997 – numer ratunkowy policji – musimy niejednokrotnie czekać nawet 2 minuty, aż połączenie zostanie odebrane. Tymczasem standardem państw cywilizowanych (np.: Niemcy, Holandia) – które rozumieją, jakie funkcje pełni policja, jest odebranie połączenia w chwili wybrania ostatniego numeru pogotowia policji, czasami tylko trzeba czekać długość tzw. jednego sygnału. Nasza policja ma poważne problemy z ustalaniem sprawców przestępstw i ich wykrywaniem, może zatem środkiem zaradczym stałoby się odbieranie telefonu od obywateli, będących świadkami zdarzeń - wówczas istniała by szansa ujęcia sprawy przestępstwa w miejscu jego popełnienia.
Z podobną sytuacją mamy ostatnio - od dawna - do czynienia w kontaktach z ZUS. Ostatnio pracownicy ZUS, w odmienny od poprawnego sposób, interpretują przepisy regulujące sytuację prawną kobiet ciężarnych. Kobietom tym konsekwentnie kolejne oddziały ZUS w całym kraju odmawiały należnych na mocy ustawy świadczeń. Roszczenia pań były oddalane gdyż, urzędnicy uznawali, że kobieta będąca w ciąży, która nawiązała stosunek pracy, próbuje w ten sposób naciągać fundusz. Warto zauważyć na początek, że w ustawie nie ma mowy w ogóle o możliwości odmowy tych świadczeń na podstawie uznania urzędnika – dlatego działania urzędników są bezprawne. Faktycznie jednak to władztwo w jego rękach decyduje kiedy kobieta uzyska należne jej świadczenia.
To przykład sytuacji, kiedy przedstawiciel państwa traktuje obywatela jak przestępcę – każdorazowo kiedy ZUS odmawiał świadczenia w przedstawionej sytuacji podstawą było podejrzenie o wyłudzenie świadczeń. Przedstawiciel ZUS określił to dyplomatycznym mianem „wątpliwości”. Ja nie wątpię, że działania ZUS były bezprawne, a kobiety te działając zgodnie z ustawą, uzyskiwały uprawnienia niezależne od urzędniczego uznania.
Moje stanowisko nie jest wyrazem popara dla oszustów – z nimi trzeba walczyć – ale ochroną obywateli, którym prawo wyznacza prawa i obowiązki. A traktowanie wszystkich jak złodziei i oszustów jest bezprawne. Na szczęście w tej sytuacji należycie zachował się organ nadzorczy ZUS, czyli Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, które zadeklarowało interwencje w takich sprawach. W razie problemów proszę telefonować 022 – 826 12 61 w. 174 lub 178.
Tomasz Horoszkiewicz
źródło:justitia.pl